
Już pierwsze pół roku istnienia XARN wybiło. Szybko leci ten czas. Niebawem rok będzie. Czasem ciężko uwierzyć, ale cóż... Fakty pozostają faktami. I nic się w tym temacie nie zmieni.
Coś dziś wyjątkowego będzie. Mianowicie coś z zapowiedzi. Będzie to z nowości książkowych, jak i tych starszych, które miały swą premierę jakiś czas temu, lecz tutaj dopiero się pojawią. Być może to debiut, być może to znany Autor. Kto wie, co czycha? Coś ciekawego, przeciętnego czy też słabego? Tylko po przeczytaniu można się o tym przekonać, jednak teraz nie o recenzjach mowa, bo to temat w sumie rzeka jest.
Jest to coś nowego tutaj, bo nigdy jakoś z zapowiedziami nie byliśmy za pan brat, jednak czasem chyba warto tak od czasu do czasu dodać coś. Jednak troszkę w zmodyfikowanej formie, bo to nie tylko same perełki, które mają na dniach swe premiery mają. Będzie to długaśne? W żadnym wypadku długaśne. Parę pozycji tylko będzie.

Może krótki opis?
Od demona do demona.Lubię mitologię słowiańską, choć przyznam, że inne mitologie znam lepiej. I nie mówię tu teraz o mitologii greckiej czy rzymskiej, które wałkuje się w szkołach. Opis znacznie dłuższy niż ten, który został tutaj przytoczony, ale ukazuje namiastkę tego, co można się spodziewać. Teraz nie pozostało nic innego, jak podwinąć rękawy i wziąć się za czytanie, a potem recenzja. Bez tego ani rusz.
Tak mija czas niegdyś szanowanych Strażników Bursztynowego Szlaku. Zapomnieni, ścigają pozostałych przy życiu magicae, praktykując religię dawnych Słowian.
Podczas jednego ze świąt zostaje wykradziona Tajemnica, która w niepowołanych rękach może zniszczyć wszystko. Mira wraz z przyjaciółmi zostaje wysłana w pogoń za złodziejem, podczas której przemierzy polskie puszcze, odwiedzi Ukryte Miasto Cerant oraz zawita na Łysą Górę.

Wezuwiusz powoli budzi się ze snu i zaczyna kasłać gorącym pyłem, zapowiadając potężną erupcję. W Australii dochodzi do zdumiewających i niebezpiecznych zmian klimatycznych. Nad Amsterdamem zbierają się czarne chmury – straszliwa burza zdaje się zwiastować nieuchronny koniec świata.Trochę dziwne imię, jak dla bohatera, ale dajmy szansę, dajmy szansę, a okładka taka w sumie, że się zgubić w tłumie może. Jednakże, jak to się mówi, nie oceniać książki po okładce tylko po przeczytaniu. I tej wersji się trzymam. Zobaczymy, co z tego będzie.

W sumie to urzeka okładka. Wiem, że trochę wyżej wspomniane zostało, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale jednak to okładka przykuwa wzrok czytelnika w pierwszej kolejności. I jeszcze ten opis:
Gdy miałem dziewiętnaście lat, interesował mnie tylko seks, narkotyki i imprezy. Miałem wszystko – wygląd, szybki samochód, gorącą dziewczynę. Nic w życiu nie było dla mnie ważniejsze.To się dopiero zapowiada coś intrygującego. Dopóki nie spotkałem Ellisson James. Zaciekawienie bierze górą, co to może być. A coś mi się zdaje, że warto sięgnąć. Choć nie znam jeszcze historii, to myślę, że nie pożałuję tego, by przeczytać. Ja żadnej ksiązki nie żałuję, tak a propo, bo każda książka czegoś uczy, np. tego żeby nie sięgać więcej po danego Autora.
Dopóki nie spotkałem Ellison James…
Brak komentarzy
Publikowanie komentarza